poniedziałek, 30 marca 2015

Membran Entertainment Group wytwórnią Strify'ego?

Odkąd podwójny singiel "BURN/FEAR" + "LOVERS WHEN IT'S COLD" pojawił się na iTunes, a płyta "ILLUSION" na Amazonie, część fanów zaczęła się zastanawiać, czy wytwórnia Membran Entertainment Group faktycznie przyjęła Strify'ego pod swoje "skrzydła", jako że ze strony muzyka nie ma na razie żadnego potwierdzenia. Tak czy inaczej, nam wydaje się to bardzo prawdopodobne - wystarczy spojrzeć choćby tutaj, do folderu z nowymi wydawnictwami firmy.


Nowa fala, synthpop czy raczej powerpop? Jack Strify, artysta z Berlina, w swym brzmieniu oraz wizji zaciera granice pomiędzy gatunkami, by zrobić miejsce dla własnych utworów i uczynić je bardziej autentycznymi i wyrazistymi. "Mój gust muzyczny zawsze był zróżnicowany. Jako nastolatek byłem zbyt rockowy dla wielbicieli popu i zbyt popowy dla gotów. Nie dopasowywałem się, więc dlaczego moja muzyka miałaby?", wyjaśnia.
Artystę zawsze ciągnęło do rzeczy nieszablonowych i dziwnych. 
Niemiecka glampopowa grupa Cinema Bizarre została stworzona w 2005 i łączyła elementy japońskiego Visual Kei z europejskimi brzmieniami syntezatorów. Ta niezwykła mieszanka doprowadziła do sukcesu debiutanckiego singla Lovesongs (They Kill Me), a potem trzech albumów (Final Attraction, Toyz, BANG!) w całej Europie, koncertów na całym świecie i supportowania Lady Gagi w 2009 na jej trasie The Fame Ball w Stanach Zjednoczonych. "Czuję się wystarczająco pewnie z moim nowym materiałem, aby wydać pierwszy album długogrający. [Moje] brzmienie ukształtowało się jako bardziej dojrzałe, różnorodne i uniwersalne." Strify mówi: "Nadałem płycie nazwę ILLUSION, ponieważ tak łatwo zakochuję się w iluzjach i koniec końców wolałbym posiadać własne, niż nie mieć zupełnie nic. Tak czy inaczej, co jest prawdziwe?"

Ciekawostka: Jako datę premiery płyty Membran podaje 27 kwietnia - nie, jak mówił Strify, 24 kwietnia. Poczekamy, zobaczymy... ;)

PS. Tymczasem premiera pierwszego teledysku z ILLUSION Burn/Fear jest zapowiedziana na 2 kwietnia. Nie możemy się doczekać, a Wy? :) Pamiętajcie, że płytę i singla możecie zamawiać przedpremierowo już teraz - linki powyżej!

niedziela, 22 marca 2015

Listopadowy wywiad z magazynu muzycznego HAZER

Jakiś czas temu spotkaliśmy się z Jack'iem Strifym, byłym członkiem glam-rockowej/popowej grupy Cinema Bizarre, który 1 grudnia rozpocznie sprzedaż swojego nowego albumu Illusion przez internetową platformę PledgeMusic. Artysta z Berlina udzielił nam najnowszych informacji o projekcie oraz o scenie muzycznej w Berlinie.

Cześć, Jack. Na początek cieszy nas, że znalazłeś dla nas czas, i to jeszcze w dniu, w którym finansowanie twojego albumu zostało rozstrzygnięte. Opowiedz, jak to było, finansować go poprzez crowdfundingową platformę i jaki miało to na niego wpływ?
Było to dla mnie coś nowego. Zdecydowałem się na to, aby mieć więcej niezależności przy całym projekcie w ogóle, i było to ciekawe do ostatniej minuty. Wprawdzie także gdyby się nie udało, produkcja albumu doszłaby jakoś do skutku, ponieważ skończyliśmy już kilka piosenek i jest ona częściowo finansowana przez moich managerów. Jednak wtedy zostałoby narzuconych kilka ograniczeń i być może parę utworów by nie powstało. Na szczęście teraz można zrobić wszystko, i robimy to tak, jak zaplanowaliśmy.
Czy w takim razie crowdfunding jest tym, co chciałbyś zrobić również w przyszłości? W końcu małe są szanse na sukces płyty w listach przebojów.
Po prostu uważałem ten pomysł za interesujący. Chciałem naprawdę się zaangażować i tym razem zrobić wszystko tak, jak to sobie wyobraziłem. Jednak crowdfunding to też o wiele więcej pracy, niż się wydaje. Sam wystawiłem wszystkie przedmioty, zrobiłem zdjęcia, wystawiłem swoje sceniczne kreacje, przy czym właściwie cieszę się, że nie zostały wykupione. Co prawda mieszkam w ubraniach, ale z tymi niechętnie się rozstaję.
Dodatkowo musiałem jeszcze samodzielnie wszystko nagrywać, pisać i projektować, więc było wiele pracy. Ale w ten sposób mogłem zaoferować moim fanom szerokie spektrum rzeczy, które im się podobały i których chcieli, a w ten sposób mogli także wesprzeć moją kampanię, co jest świetne. Co do sukcesów na listach przebojów, trzeba przyznać, że ostatnio o tym nie myślę. Skupiałem się na realizacji moich pomysłów, a jeśli jakaś wytwórnia okaże zainteresowanie, ponowne wydanie albumu mogłoby być dobre. Kto wie. Teraz w pierwszej kolejności liczy się to, że lubią go moi fani, bo przez dwa lata włożyłem w niego całe swoje serce.
Mówisz, że włożyłeś w niego całe serce, czy pochodzi on więc prosto z serca, czy może próbowałeś podążać za aktualnymi trendami, by przyciągnąć tym więcej mainstreamowej publiki?
To pochodzi stuprocentowo z serca, definitywnie. Ostatnie dwa lata były dla mnie trudne, wycofałem się, miałem wiele osobistych problemów, o których mowa także na płycie. To nie jest album do wydzierania się. Częściowo jest bardzo filozoficzny. Na płycie obok śmierci mojego ojca traktuję również o rozstaniu, jednakże nie chcę być zbyt retrospektywny. Te tematy mają na nią wpływ, ale moje motto to: „Muszę iść do przodu”. Nie ubolewam nad rozstaniem jako takim, ale nad faktem, że uczepiłem się tego, jakbym cały czas siedział w jakiejś poczekalni. Poza tym znajduje się tam wiele spirytualizmu i moich poglądów na pewne rzeczy. Także śmierci nie przerabiam w postaci zwykłej, smutnej piosenki, lecz zajmuję się wyobrażeniem Matrixa po śmierci. Idzie to więc dalej, a ja patrzę przed siebie. Styl nie jest, jak myślę, mainstreamowy, jest mój i jeżeli podoba on się wielu, cieszy mnie to. Oczywiście, rozwinąłem się, ale pozostaję wierny sobie.
Wszystkie piosenki tworzą pewną spójną całość. Czy wszystkie teksty napisałeś sam? Skąd bierzesz na nie pomysły, kiedy akurat nie dzieje się nic tragicznego?
(śmieje się) Tak, w moim życiu dzieją się nie tylko przykre rzeczy. Często piosenki powstawały, gdy ja i moja tekściarka, u której pomieszkiwałem przez pół roku, rozmyślaliśmy o świecie, lub gdy coś lub jakieś jedno zdanie utkwiło nam w pamięci. Piosenki zawsze są efektem współpracy kilku osób, nigdy nie jest tak, że siedzę sam w domu i po prostu je piszę. Składają się na nie rzeczy, które mnie otaczają i frapują.
Co zaprzątało ci myśli przy wyborze nazwy?
To, że przez ostatnie dwa lata byłem tylko iluzją, jako artysta istniałem jedynie cyfrowo, a teraz staję się nim naprawdę, dlatego tytuł płyty jest nieco przekłamany. Ale myślę, że to również dlatego, że moje marzenie na początku też było iluzją, a spełniło się dopiero teraz. Sława też jest iluzją, tak samo zadrukowany papier, który nazywamy pieniędzmi, tylko dlatego, że tak chcemy. Można zakochać się w iluzji, myślę że to fascynujący temat i dlatego wybrałem go na tytuł albumu.
Styl albumu można opisać jako połączenie New Wave i syntezatorowych brzmień. Dlaczego jest taki, a nie inny i co sądzisz o stereotypie, że niemal wszyscy artyści takiego nurtu biorą narkotyki? Czy to prawda?
Myślę, że styl muzyczny powstaje z mojego stylu życia, mojej sztuce i wpływom z mojego otoczenia. Uwielbiam Davida Bowie, a także artystów takich jak Hurts i wielu twórców z lat 80. Nie nazwałbym się artystą elektro, ja nazywam to Synthwave, takim moim „najlepszym z dwóch światów” New Wave i Synthpopu. Sądzę, że narkotyki mogą ukazać coś nowego bądź niejako inspirować. Jeden z naszych producentów miał problem, zapalił raz zioło, a rozwiązanie, na jakie wpadł potem, było dobre (śmieje się). Ale ja osobiście nie sięgam po używki przed pracą czy występami, traktuję to bardzo poważnie.
To brzmi bardzo ambitnie. Czy przy całej tej pracy zostanie czas na świętowanie i jeśli tak, gdzie? Berlin daje dużo możliwości.
Najpierw wyłożę karty na stół, jeszcze nigdy nie byłem w Berghain (dyskoteka – przyp. Aut.), także wtedy, gdy wszyscy od lat powtarzali, że powinienem się tam wybrać. Ciężko przychodzi mi robienie rzeczy, które wykonuję z obowiązku, dlatego cieszy mnie niezależność od wielkich wytwórni. Niemniej, koniecznie muszę tam pójść, tam od początku powstaje wiele rzeczy, z których potem jest coś wielkiego w muzycznym świecie. A jeśli się nie uda, pozostaje mi pójść do baru w centrum miasta lub w dzielnicy Kreuzberg, tu Berlin oferuje szeroki wybór.
Berlin ma wciąż rosnący wpływ na scenę muzyczną, jaki więc miał więc na ciebie? Jakie masz doświadczenia związane z Berlinem i muzyką w Berlinie?
Myślę, że Berlin może cię ukształtować bądź złamać, jest tu niezliczenie wiele możliwości, ale też i pokus. Na każdym kroku spotyka się tu niewiarygodnie wielu muzyków, ale też mnóstwo narkotyków za małe pieniądze. Można się tu niezwykle dobrze odnaleźć, a Berlin jest szalenie wszechstronny, chociaż przeważnie jest albo urokliwy, albo tandetny, przy czym ja uważam te gorsze strony za o wiele bardziej interesujące. W tej chwili Berlin sprawia wrażenie miasta pełnego elegancji. Znam tu wielu kreatywnych ludzi, którzy zawsze zachowują się tak, jak gdyby robili dużo, kiedy w rzeczywistości nie robią nic. To pokusa, wpaść w ten berliński wir. Tutaj noce są długie, a dni stosownie krótkie.
A mimo to udało ci się wyprodukować ten album i nie dać się zaślepić. Jeszcze raz gratulacje z okazji zakończenia kampanii. Ale jedno musisz nam jeszcze powiedzieć, czy masz już jakieś nowe pomysły, czy wolisz zrelaksować się po zakończonej pracy?
Dziękuję, ja również jestem cholernie dumny z tego, jak doprowadziliśmy to do końca tak, jak chciałem, i z tego, że przeszedłem nową drogę, teraz, gdy ludzie nie postrzegają mnie już jako nastoletniego idola, i dzięki temu mogę zjednać sobie inne grupy, jednocześnie uszczęśliwiając moich fanów. Nie osiągnąłem jednak wszystkiego sam, lecz w kreatywnym otoczeniu wielu wspaniałych artystów, i dlatego nowe pomysły wciąż kłębią się w mojej głowie. Niedawno pracowałem z Bonnie (Bonnie Strange), która też tworzy muzykę. Początkowo myślałem nad tym, by nagrać z nią EP-kę, bo mamy podobny gust. Zastanawialiśmy się nad konceptem, a nawet nazwą. Na razie stanęło na wspólnym utworze na moim albumie Illusion i tym, że wydaję płytę. Nie mogę się doczekać reakcji na nią.

sobota, 21 marca 2015

Oficjalna tracklista ILLUSION + premiera singli + nowe daty koncertów!

Jak pewnie już wiecie z oficjalnej strony Strify'ego na Facebooku, światowa premiera Illusion została przełożona na 24 kwietnia 2015. Tymczasem wokalista ujawnił już pełną tracklistę reedycji płyty. Różni się ona nieco od wersji dostępnej na PledgeMusic. Zobaczcie sami:

01 Hearts Are Digital
02 Burn/Fear
03 Electric (ft. Bonnie Strange)
04 Angel
05 My Obsession*
06 Just An Illusion
07 Lovers When It's Cold
08 Face To Face**
09 Glory
10 The Matrix
11 Not My God (vs. Losers)
12 Metropolis

Utwory bonusowe:
13 You Can't Save Me
14 Burn/Fear (Burning Valesta Remix)
Bonusy na edycji z iTunes:
13 (In Your) Waiting Room
14 Burn/Fear (Burning Valesta Remix)

*w oryginale piosenka Cinema Bizarre; Strify napisał na Tumblr: "Wersja z ILLUSION będzie zupełnie inna od ballady granej na pianinie z ToyZ. W produkcji użyliśmy synth-padów i mocnych, perkusyjnych bitów. To doskonale wpasowuje się w koncept brzmienia ILLUSION." 
** utwór po raz pierwszy zaprezentowany fanom podczas trasy Strange New World w Rosji


 Płytę można zamawiać już teraz na Amazon.de

Poza tracklistą wiemy już też, jakie single zostały wybrane jako pierwsze do promowania płyty - to Burn/Fear i Lovers When It's Cold. Oba ukażą się w wersji cyfrowej 3 kwietnia [zamów w przedsprzedaży].


Tutaj zobaczycie, co działo się za kulisami powstawania klipu. Ciekawostka: w teledysku pojawi się przyjaciel Strify'ego, Riccardo Simonetti.

To nie koniec niespodzianek: po ogłoszeniu przez muzyka koncertu w Berlinie (bilety wciąż dostępne [tutaj] i [tutaj]), przyszedł czas na... Rzym i Paryż! Bilety na show w Rzymie do nabycia [tutaj]. Więcej info na Facebookowej stronie Strify'ego.