UWAGA: Tłumaczyłam rozmowę ze słuchu, więc momentami może być niezrozumiała bądź "wybrakowana" - nie wszystko udało mi się "wyłapać". Jeśli jest tu ktoś, kto zna niemiecki lepiej - piszcie! Poprawimy to ;)
_______________________________
Tokio Hotel pojawiło się niespodziewanie i niemal w tym samym czasie zaistniało Cinema Bizarre. Byli silnie zorientowanym na japoński styl Visual Kei, pięcioosobowym, niemieckim zespołem-zjawiskiem z gatunku Glam-Pop/Rock, który zapisał na swoim koncie spore sukcesy. Z niego właśnie pochodzi Jack Strify, który po rozpadzie grupy nie chciał sprzedać się jako marionetka - wybrał za to własną, ryzykowną drogę. Spotkaliśmy się z wokalistą, aby przeprowadzić z nim wywiad.
Jestem dziś w łóżku ze szczególnym gościem – jest ze mną
Jack Strify. Znajdujemy się w Berlinie. Jest nam tu miło i wygodnie, mamy wiele
do obgadania. Jeśli niektórzy z was myślą sobie teraz: „Hej, skądś znam tego
faceta” – wcale się nie mylicie, ponieważ był on kiedyś liderem zespołu Cinema
Bizarre.
To było dawno temu. Jak dawno?
Dokładnie. Sam już nie wiem. W 2009,2010. Wtedy
powiedzieliśmy sobie: „Okej, jesteśmy przeciążeni. Zrobimy przerwę”. Później
stwierdziliśmy, że coś między nami nie gra, byliśmy ze sobą pokłóceni. To takie
typowe, stereotypowe. „Sex, drugs and rock’n’roll”. Nie mieliśmy już na to
ochoty, ale ja pomyślałem: „Hej, muszę dalej tworzyć muzykę”, dlatego… tadaam,
moja pierwsza płyta!
Jak wyglądała droga od zakończenia działalności zespołu do
twojej pierwszej płyty? Trochę to potrwało. Ukazała się poniekąd dopiero w tym
roku, a właściwie w zeszłym, ale ostateczna wersja wyszła w tym roku. Jak
powstawała?
Po rozpadzie zespołu myślałem: „Okej, potrzebuję przerwy”.
Nie miałem najmniejszej ochoty na medialny szum, wywiady i tak dalej. Byli
ludzie, którzy chcieli zrobić ze mnie celebrytę, wysyłali mi zaproszenia na
imprezy, czerwone dywany, ale ja potrzebowałem przerwy, czasu dla siebie. Przedtem
tyle się działo. Dużo pracowałem, a więc najpierw zrobiłem sobie tę przerwę i
stałem się (?) tak niewidzialny, że niewiele było o mnie słychać (?). W 2013
wydałem małą EPkę – podziękowanie dla fanów za to, że zawsze we mnie wierzyli.
Potem, jakieś półtora roku, może dwa lata temu, zacząłem pracować nad pierwszą
płytą. Nazywa się Illusion. Miała premierę tej wiosny.
A jak opisałbyś jej brzmienie? Osobiście uważam, że w pewien
sposób pozostałeś wierny swoim korzeniom, a więc nie jest to całkowicie nowe
odkrycie, ale uważam, że jest to autentyczne. Ma się wrażenie, że wcześniej, w
zespole, tamto brzmienie też było „twoje”, a teraz to kontynuujesz (?). Jak to
było z twoimi fanami? Są niewiarygodni. Ruszyli w tę drogę razem z tobą, czy
też był to zupełnie nowy początek?
Dla mnie z całą pewnością był to nowy początek. Gdy masz
zespół lub jesteś artystą solowym i wydajesz płytę, jest tak, jakbyś zaczynał
wszystko od początku. Wszystko może się zdarzyć. Nigdy nic nie wiadomo. To było
coś nowego. Jeszcze będąc w zespole, [w swojej muzyce] umieszczałem wiele własnych
muzycznych wpływów. Dlatego też nawet teraz uważam, że słychać wiele wpływów
lat 80., new wave, i kiedy ludzie pytają mnie, jak opisałbym swoje brzmienie – a
nienawidzę takich pytań…
… Czy mógłbyś je opisać? (śmiech)
…. wtedy mówię: „Po prostu posłuchajcie, proszę”, ponieważ
uważam, że trudno jest ubrać muzykę w słowa, a ja nie jestem jakimś znawcą
muzyki. Kieruję się intuicją, emocjami. Niemniej jednak opisałbym je jako
synth-popowe, mocno inspirowane latami 80., z wpływami new wave, alternatywnego
rocka i poniekąd muzyki tanecznej. Sam widzisz, że nie da się tego dobrze
sformułować. Tu trzeba być ostrożnym.
A propos muzyki tanecznej – jako DJ cieszę się, że wydajesz
nową EPkę, bardziej „do tańca”, choć twoja muzyka i bez tego taka jest. Jak to
działa? Szuka się DJ-a i mówi: „Hej, ty, zrób mi to!” (…)?
Znalazłem kilku DJ-ów, którzy zremiksowali piosenki na
nadchodzącej EPce – co było świetne – i którzy tworzą piękne rzeczy, na
przykład Ray Noir z Londynu. Poznałem go poprzez Facebooka i Instagram. Tworzy
dobre, elektroniczne remiksy, tak jak mój przyjaciel [pod pseudonimem] Lets Go
Radio. On jest autorem jednego z moich ulubionych remiksów na tej EPce.(…). Od
początku wiedziałem, że chcę, żeby te numery były taneczne – co jest zresztą
typowe dla wszystkich remiksów. I powiedziałem [DJ-om]: ”Hej, wasze remiksy są
fajne, chcę, żeby podobało wam się to, co [dla mnie] stworzycie, dlatego daję
wam wolną rękę”. Intuicja podpowiadała mi, że oni świetnie się do tego nadają.
Uważam, że EPka jest dobra.
Absolutnie. (…) Należysz do tego typu ludzi, którzy wyrażają
siebie nie tylko poprzez muzykę, lecz także wizualnie. Nosisz długie włosy, nie
pasujesz do systemu… (…) Jak to jest z gender? No wiesz, Conchita Wurst i to
wszystko, co teraz się dzieje. Czy jest dla ciebie ważne, aby był w tym jakiś
przekaz?
Definitywnie. To zawsze było dla mnie ważne, także wtedy,
gdy byłem w zespole. Zawsze postrzegałem siebie jako osobę androgyniczną. Ta
cała sprawa z gender tylko uświadomiła mi to, co robię. Jest to również część
mojej osobowości i mojego artystycznego „ja”. (…) Postrzegałem się bardziej
jako artystę wizualnego. Rzadko mówiłem o sobie „muzyk”. To jasne, że jestem
wokalistą, piszę także piosenki, jednak nie jestem „tradycyjnym” muzykiem,
który cały dzień może siedzieć i grać na gitarze. Zamiast tego, gdy piszę
piosenki, mam tysiąc pomysłów. Pracuję wizualnie, wyobrażam sobie, jak ma
wyglądać teledysk. Żyję bardzo wizualnie. Nie lubię się dopasowywać bądź musieć
się dopasowywać w jakikolwiek sposób i mówić sobie: „Hej, mężczyźni
<<powinni>> mieć krótkie włosy”, dlatego… taki właśnie jestem, i
jestem niesamowity (śmiech).
To dobre. Zdarzają się jednak przypadki, kiedy zwracasz na
siebie uwagę i doświadczasz przejawów homofobii. (?)
Tak, w życiu codziennym stale się ich doświadcza. Kiedy na
przykład idę do toalety w centrum handlowym czy w restauracji, zdarza się to
często. Jestem wytykany palcami, ale myślę sobie: „Okej, mam długie włosy i
makijaż, ale jednak jestem facetem”. I tak też się identyfikuję. Wielu ludzi
jest zdezorientowanych, bo nie wiedzą, jak się ze mną obchodzić i nie potrafią
sobie tego uporządkować. Postrzegają mężczyznę i kobietę stereotypowo. Wiedzą,
że istnieją Drag Queen i mężczyźni, którzy identyfikują się jako kobiety (…).
Jestem facetem, który żyje „w dwie strony”, i wierzę, że każdy ma swoje dwa
oblicza. Nie trzeba się dopasowywać i ważne jest, by dzielić się tym z innymi.
Młodym ludziom od początku mówi się: „Hej, jesteś chłopcem, musisz bawić się
samochodzikami, zostać żołnierzem” etc. Uważam, że w ten sposób podcina się
dzieciom skrzydła. To ważny przekaz – nie można się podporządkowywać. Jeśli ma
się ochotę nosić długie włosy i makijaż, to także jest piękne.
Jack, dziękuję ci i życzę, żeby twoja EPka odniosła sukces.
Już się na nią cieszę! Wielkie dzięki. A teraz prześpimy się trochę, co? (…)
Tłumaczenie: Natalia