wtorek, 6 października 2015

Strify dla Hollywoodtramp.de - "Ograniczenia dotyczące płci są czystą iluzją"

      Mam dla Was tłumaczenie najnowszego wywiadu ze Strifym - dziennikarz portalu Hollywoodtramp.de (magazynu dla osób homoseksualnych o muzyce, modzie, rozrywce i stylu życia - przyp. aut.) rozmawiał z nim o muzyce i stereotypach dotyczących płci. Enjoy! ;)
UWAGA: Tłumaczyłam rozmowę ze słuchu, więc momentami może być niezrozumiała bądź "wybrakowana" - nie wszystko udało mi się "wyłapać". Jeśli jest tu ktoś, kto zna niemiecki lepiej - piszcie! Poprawimy to ;)
_______________________________

      Tokio Hotel pojawiło się niespodziewanie i niemal w tym samym czasie zaistniało Cinema Bizarre. Byli silnie zorientowanym na japoński styl Visual Kei, pięcioosobowym, niemieckim zespołem-zjawiskiem z gatunku Glam-Pop/Rock, który zapisał na swoim koncie spore sukcesy. Z niego właśnie pochodzi Jack Strify, który po rozpadzie grupy nie chciał sprzedać się jako marionetka - wybrał za to własną, ryzykowną drogę. Spotkaliśmy się z wokalistą, aby przeprowadzić z nim wywiad. 


 
Jestem dziś w łóżku ze szczególnym gościem – jest ze mną Jack Strify. Znajdujemy się w Berlinie. Jest nam tu miło i wygodnie, mamy wiele do obgadania. Jeśli niektórzy z was myślą sobie teraz: „Hej, skądś znam tego faceta” – wcale się nie mylicie, ponieważ był on kiedyś liderem zespołu Cinema Bizarre. 

To było dawno temu. Jak dawno?
Dokładnie. Sam już nie wiem. W 2009,2010. Wtedy powiedzieliśmy sobie: „Okej, jesteśmy przeciążeni. Zrobimy przerwę”. Później stwierdziliśmy, że coś między nami nie gra, byliśmy ze sobą pokłóceni. To takie typowe, stereotypowe. „Sex, drugs and rock’n’roll”. Nie mieliśmy już na to ochoty, ale ja pomyślałem: „Hej, muszę dalej tworzyć muzykę”, dlatego… tadaam, moja pierwsza płyta!
Jak wyglądała droga od zakończenia działalności zespołu do twojej pierwszej płyty? Trochę to potrwało. Ukazała się poniekąd dopiero w tym roku, a właściwie w zeszłym, ale ostateczna wersja wyszła w tym roku. Jak powstawała?
Po rozpadzie zespołu myślałem: „Okej, potrzebuję przerwy”. Nie miałem najmniejszej ochoty na medialny szum, wywiady i tak dalej. Byli ludzie, którzy chcieli zrobić ze mnie celebrytę, wysyłali mi zaproszenia na imprezy, czerwone dywany, ale ja potrzebowałem przerwy, czasu dla siebie. Przedtem tyle się działo. Dużo pracowałem, a więc najpierw zrobiłem sobie tę przerwę i stałem się (?) tak niewidzialny, że niewiele było o mnie słychać (?). W 2013 wydałem małą EPkę – podziękowanie dla fanów za to, że zawsze we mnie wierzyli. Potem, jakieś półtora roku, może dwa lata temu, zacząłem pracować nad pierwszą płytą. Nazywa się Illusion. Miała premierę tej wiosny.
A jak opisałbyś jej brzmienie? Osobiście uważam, że w pewien sposób pozostałeś wierny swoim korzeniom, a więc nie jest to całkowicie nowe odkrycie, ale uważam, że jest to autentyczne. Ma się wrażenie, że wcześniej, w zespole, tamto brzmienie też było „twoje”, a teraz to kontynuujesz (?). Jak to było z twoimi fanami? Są niewiarygodni. Ruszyli w tę drogę razem z tobą, czy też był to zupełnie nowy początek?
Dla mnie z całą pewnością był to nowy początek. Gdy masz zespół lub jesteś artystą solowym i wydajesz płytę, jest tak, jakbyś zaczynał wszystko od początku. Wszystko może się zdarzyć. Nigdy nic nie wiadomo. To było coś nowego. Jeszcze będąc w zespole, [w swojej muzyce] umieszczałem wiele własnych muzycznych wpływów. Dlatego też nawet teraz uważam, że słychać wiele wpływów lat 80., new wave, i kiedy ludzie pytają mnie, jak opisałbym swoje brzmienie – a nienawidzę takich pytań…
… Czy mógłbyś je opisać? (śmiech)
…. wtedy mówię: „Po prostu posłuchajcie, proszę”, ponieważ uważam, że trudno jest ubrać muzykę w słowa, a ja nie jestem jakimś znawcą muzyki. Kieruję się intuicją, emocjami. Niemniej jednak opisałbym je jako synth-popowe, mocno inspirowane latami 80., z wpływami new wave, alternatywnego rocka i poniekąd muzyki tanecznej. Sam widzisz, że nie da się tego dobrze sformułować. Tu trzeba być ostrożnym.
A propos muzyki tanecznej – jako DJ cieszę się, że wydajesz nową EPkę, bardziej „do tańca”, choć twoja muzyka i bez tego taka jest. Jak to działa? Szuka się DJ-a i mówi: „Hej, ty, zrób mi to!” (…)?
Znalazłem kilku DJ-ów, którzy zremiksowali piosenki na nadchodzącej EPce – co było świetne – i którzy tworzą piękne rzeczy, na przykład Ray Noir z Londynu. Poznałem go poprzez Facebooka i Instagram. Tworzy dobre, elektroniczne remiksy, tak jak mój przyjaciel [pod pseudonimem] Lets Go Radio. On jest autorem jednego z moich ulubionych remiksów na tej EPce.(…). Od początku wiedziałem, że chcę, żeby te numery były taneczne – co jest zresztą typowe dla wszystkich remiksów. I powiedziałem [DJ-om]: ”Hej, wasze remiksy są fajne, chcę, żeby podobało wam się to, co [dla mnie] stworzycie, dlatego daję wam wolną rękę”. Intuicja podpowiadała mi, że oni świetnie się do tego nadają. Uważam, że EPka jest dobra.
Absolutnie. (…) Należysz do tego typu ludzi, którzy wyrażają siebie nie tylko poprzez muzykę, lecz także wizualnie. Nosisz długie włosy, nie pasujesz do systemu… (…) Jak to jest z gender? No wiesz, Conchita Wurst i to wszystko, co teraz się dzieje. Czy jest dla ciebie ważne, aby był w tym jakiś przekaz?
Definitywnie. To zawsze było dla mnie ważne, także wtedy, gdy byłem w zespole. Zawsze postrzegałem siebie jako osobę androgyniczną. Ta cała sprawa z gender tylko uświadomiła mi to, co robię. Jest to również część mojej osobowości i mojego artystycznego „ja”. (…) Postrzegałem się bardziej jako artystę wizualnego. Rzadko mówiłem o sobie „muzyk”. To jasne, że jestem wokalistą, piszę także piosenki, jednak nie jestem „tradycyjnym” muzykiem, który cały dzień może siedzieć i grać na gitarze. Zamiast tego, gdy piszę piosenki, mam tysiąc pomysłów. Pracuję wizualnie, wyobrażam sobie, jak ma wyglądać teledysk. Żyję bardzo wizualnie. Nie lubię się dopasowywać bądź musieć się dopasowywać w jakikolwiek sposób i mówić sobie: „Hej, mężczyźni <<powinni>> mieć krótkie włosy”, dlatego… taki właśnie jestem, i jestem niesamowity (śmiech).
To dobre. Zdarzają się jednak przypadki, kiedy zwracasz na siebie uwagę i doświadczasz przejawów homofobii. (?)
Tak, w życiu codziennym stale się ich doświadcza. Kiedy na przykład idę do toalety w centrum handlowym czy w restauracji, zdarza się to często. Jestem wytykany palcami, ale myślę sobie: „Okej, mam długie włosy i makijaż, ale jednak jestem facetem”. I tak też się identyfikuję. Wielu ludzi jest zdezorientowanych, bo nie wiedzą, jak się ze mną obchodzić i nie potrafią sobie tego uporządkować. Postrzegają mężczyznę i kobietę stereotypowo. Wiedzą, że istnieją Drag Queen i mężczyźni, którzy identyfikują się jako kobiety (…). Jestem facetem, który żyje „w dwie strony”, i wierzę, że każdy ma swoje dwa oblicza. Nie trzeba się dopasowywać i ważne jest, by dzielić się tym z innymi. Młodym ludziom od początku mówi się: „Hej, jesteś chłopcem, musisz bawić się samochodzikami, zostać żołnierzem” etc. Uważam, że w ten sposób podcina się dzieciom skrzydła. To ważny przekaz – nie można się podporządkowywać. Jeśli ma się ochotę nosić długie włosy i makijaż, to także jest piękne.

Jack, dziękuję ci i życzę, żeby twoja EPka odniosła sukces. Już się na nią cieszę! Wielkie dzięki. A teraz prześpimy się trochę, co? (…)

Tłumaczenie: Natalia